Przyłącz się do nas

Na bieżni i w BOK-u, królowa NIE jest tylko jedna…

koleżanki z pracy ukończyły razem półmaraton. Adamot dumnie wspiera swoje ambasadorki.

Firma

Na bieżni i w BOK-u, królowa NIE jest tylko jedna…

Co wspólnego ma firma ADAMOT ze sportem? Pierwsze skojarzenie to asortyment, który służy tak sportowcom jak i osobom, które pasjonuje aktywne spędzanie czasu w formie rekreacyjnej. Jak najbardziej. Jest jednak jeszcze coś. To nasze hobby. Prawie każdy w naszej firmie uprawia jakiś sport i przywiązuje wagę do tego, czym się żywi. Choć naszą codzienność stanowią haki holownicze, bagażniki rowerowe i inne akcesoria samochodowe to w przerwach pomiędzy wykonywanymi obowiązkami właśnie rozmowy o zdrowym odżywianiu i formach aktywnego spędzania czasu dominują w kuluarach.

Zamiłowanie do zdrowego, aktywnego trybu życia połączyło nasze dwie „firmowe” koleżanki. Ewa i Joanna pracują razem w Biurze Obsługi Klienta, o którym pisałam już wcześniej tutaj.  Zawsze pogodne, uśmiechnięte i w dobrym humorze a przecież praca zawodowa, wychowywanie dzieci i częste treningi to sztuki, które nie każdy potrafi połączyć, bez przerwy się przy tym uśmiechając… Im to się jednak udaje. Doceniając ich wysiłek i osiągnięcia Zarząd ADAMOT-u postanowił wspierać Ewę i Joannę. Jako ambasadorki dumnie reprezentują naszą firmę. Zgodnie twierdzą, że jest to dla nich dodatkowa motywacja.

Pasją naszych koleżanek jest bieganie. Ktoś, kto nigdy nie próbował pomyśli „nic trudnego”, każdy może przecież biegać.  Jak było w Waszym przypadku? Od czego zaczęła się Wasza przygoda z tą dyscypliną? Co sprawiło, że zainteresowałyście się bieganiem?

Ewę do biegania zachęciła wspólna koleżanka Żaneta, która jest do tej pory naszą największą motywatorką. W Joannie bakcyla biegania zaszczepiła Asia, nauczycielka wychowania fizycznego oraz instruktorka fitness. Bieganie wydawało się nam sportem niewymagającym przygotowania oraz wcześniejszego organizowania czasu – wystarczył jeden telefon i po pięciu minutach byłyśmy gotowe do treningu. Początkowo były to krótkie dystanse, od 3-5 km, potem nasze treningi zaczęły się nieco wydłużać, zarówno w dystansie jak i czasie. 

Uprawianie biegania nieodzownie łączy się z kontuzjami. Czy macie już za sobą jakieś poważniejsze urazy?

Tak, miewamy drobne kontuzje, ale nie wymagały one do tej pory ingerencji medycznej. Dzisiaj wiemy, że większość z nich wynikała z braku wiedzy oraz nieprzygotowania do treningu lub też z nieprawidłowej techniki biegania.

Jak w każdym sporcie, uprawianym zawodowo czy rekreacyjnie, zawodnicy mają swoje mocne i słabe strony. Jak jest u Was?

Ewka jest zawsze pełna energii i chętna do treningu, dzięki temu jest bardzo systematyczna, natomiast Joanna jest typem długodystansowca, wybiega i nigdy nie wiadomo ile danego dnia przebiegnie.

Zawsze się uzupełniamy – kiedy jedna ma słabszy dzień druga stara się ją zmotywować i zaraża ją pozytywną energią. Któregoś dnia jedna z nas miała wyjątkowo ciężki dzień, a to nie zdarza się często. Wyciszony telefon, który po kilkunastu nieodebranych połączeniach został wyłączony, nie zniechęcił drugiej. Na chandrę najlepsze jest właśnie bieganie. Zawzięcie wzięło górę. Szybka przebieżka, sforsowanie drzwi i za chwilę byłyśmy na bieżni. Jak mus, to mus. Do tej pory się z tego śmiejemy, od biegowych koleżanek nie ma ucieczki.

Czy macie swoich idoli sportowych? Biegaczy a może są to zawodowcy w innych dyscyplinach?

Ewa uwielbia oglądać tenis, Joanna zupełnie nie interesuje się sportem, poza tym uprawianym przez nią.

Waszym ostatnim osiągnięciem jest ukończenie półmaratonu. Co stanowiło największy wysiłek? Miałyście chwile kryzysu?

Do maratonu przygotowywałyśmy się od kilku miesięcy, do końca nie byłyśmy pewne, czy będziemy w stanie wziąć w nim udział. Kryzys dopadał nas kilkukrotnie już na trasie, na szczęście naprzemiennie, więc mogłyśmy jedna drugą wspierać, straszyć, szantażować, negocjować, przekupywać (znamy swoje słabe strony, więc wiedziałyśmy jaką walutę przetargową stosować) (pączki lub tiramisu – przyp. red.) Rozmowy, które się wtedy odbyły pozostaną na zawsze naszą tajemnicą.

Największym wysiłkiem było przejęcie kontroli nad własnym organizmem i zmęczeniem, zachowując przy tym pozytywne myślenie.

Co to za uczucie ukończyć półmaraton? 21 km i 98 metrów to już ogromny wyczyn.

ULGA. Przede wszystkim ulga. Satysfakcja pojawiła się po jakimś czasie. 

Biegacie razem czy rozdzielacie się? Jak wyglądają Wasze treningi?

Zazwyczaj biegamy razem, mamy podobne tempo i taką samą wytrzymałość, natomiast podczas treningu nie zdarza się nam rozmawiać ze sobą – byłoby to niewykonalne. Przeważnie wygląda to tak, że biegniemy w ciszy obok siebie, każda słuchając własnej muzyki.

Każda z Was ma dwójkę dzieci. Co poradziłybyście mamom, które nie znalazły jeszcze sposobu na łączenie ról? Od czego powinny zacząć?

To nigdy nie jest proste, ale zawsze jest jakieś rozwiązanie i wyjście z sytuacji. Wystarczy wsparcie bliskich osób, bez nich nie byłoby to możliwe, szczególnie w przypadku, kiedy ma się dzieci oraz pracę zawodową. Potrzebna jest również odpowiednia motywacja – może to być np. chęć zrzucenia kilku zbędnych kg lub też chęć udowodnienia czegoś samemu sobie. Dobrze jest mieć kogoś, z kim można dzielić pasję, wtedy łatwiej jest się zmobilizować do treningu. Najlepiej zacząć od krótkich dystansów lub marszobiegów, a z czasem największą frajdą staje się pokonywanie własnych granic.

Ilość endorfin dostarczana do organizmu po treningu procentuje również na innych płaszczyznach naszego życia codziennego – gorąco zachęcamy do spróbowania.

Czy dzieci uczestniczą w waszej sportowej pasji?

Tak, zabieramy je ze sobą na bieżnię. Ostatnio zaczęły również brać udział w biegach zorganizowanych, zresztą z wielkim sukcesem – córka Ewy zdobyła pierwsze miejsce w ostatnich zawodach, natomiast jej syn –drugie. Widać więc, że w jakiś sposób dzieciaki zarażają się naszą pasją. Bardzo nas to cieszy. Jest to dodatkowa motywacja dla nas samych. I podwójna satysfakcja.

Co daje Wam bieganie? Poczucie spełnienia? Poprawia stan Waszego zdrowia? Dlaczego zamiast odpoczywać dobrowolnie się meczycie? 😉

Na pewno stałyśmy się bardziej odporne i zahartowane – bieganie na mrozie przyniosło z czasem efekty. Zwracamy też większą uwagę na sposób odżywiania się, co z kolei spowodowało poprawę ogólnego samopoczucia i stanu zdrowia. Prawdą jest, że w zdrowym ciele zdrowy duch.

Jak wspomniałyśmy, nie zawsze chętnie wybieramy się na trening – czasem jest zimno, mokro, zbyt gorąco lub czujemy się po prostu zmęczone, jednak zawsze po bieganiu czujemy ogromną satysfakcję, spełnienie i paradoksalnie dostajemy wtedy zastrzyk dodatkowej energii. Bieganie daje nam możliwość oczyszczenia się z całodniowych emocji i „przewietrzenia głowy”, daje ujście ewentualnym frustracjom. Zauważyłyśmy, że im dłużej nie biegamy, tym bardziej wzrasta nasz poziom „wredności”– dlatego w najbliższym czasie nie planujemy się zatrzymać.

W naszej firmie niski poziom „wredności” jest wysoce ceniony, dlatego też w imieniu wszystkich współpracowników bardzo Wam za to „poświęcenie” dziękujemy.  Tak bardziej serio, gratulacje ukończenia półmaratonu. Życzymy dalszych sukcesów!

P.S. Bieganie zdaje się być zaraźliwe. Do naszych „Running Queens” dołączyła trzecia koleżanka, Agata. Teraz możemy już śmiało mówić o ADAMOT RUNNING TEAM. Czekamy na kolejnych członków i kolejne osiągnięcia. Let’s run!

Kontynuuj czytanie

W ADAMOT sp. z o.o. wspiera pracę działu marketingu. Buduje relacje z klientami przy pomocy portali społecznościowych. Dba o jakość naszych tekstów, pod względem merytorycznym i językowym. Pasjonatka fotografii, dzięki niej fotorelacje z wydarzeń są takie interesujące.

Dodaj komentarz

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej wpisów w kategorii Firma

Do góry