Wiadomości
Jeśli off road to tylko na ramie, vol 1
Przez
Wiele osób nie potrafi wyjaśnić czym różni się typowy miejski SUV, który przecież wygląda jak typowa „terenówka”, od prawdziwego samochodu używanego do off roadu. To wszystko za sprawą producentów samochodów, którzy stworzyli uniwersalne modele do wszystkiego. Moda na SUVy ogarnęła świat. Oprócz „terenowego” nadwozia potencjalni kupcy oczekują również niewielkiego spalania, auta przyjaznego środowisku, komfortowego w prowadzeniu i obsłudze, z wieloma udogodnieniami i gadżetami. Krótko mówiąc „miękkich” i przyjemnych aut, które powiedzmy to sobie szczerze, w większości nigdy nie poczują pod kołami niczego oprócz asfaltu.
W 2015 roku Nissan zakończył produkcję modelu Xterra, rok 2016 przyniósł wieści od Toyoty o końcu ery FJ Cruiser’a. Isuzu Trooper, Mitsubishi Montero czy niezniszczalny Suzuki Samurai też przestały być produkowane. Nissan Pathfinder przeszedł na ciemną stronę mocy, po tym jak zaprzestano jego produkcji „na ramie”. Choć podaż na pojazdy te ciągle spada są to samochody, które jeśli odpowiednio zadbane, nie tracą dużo na swojej wartości.
Czy rama ma znaczenie? Znajdą się oczywiście głosy, że rama nie jest konieczna do uprawiania off roadu. Samochody jej nieposiadające mogą równie dobrze sprawdzać się na wybojach i w błocie. My jednak preferujemy stara szkołę, także jeśli off road to tylko na ramie. Jako element nośny zapewnia odpowiednią sztywność. Do ramy za pomocą specjalnych połączeń mocujemy silnik, pozostałe elementy podwozia oraz kompletne nadwozie.
Taka konstrukcja jest bardziej wytrzymała i odporna na uderzenia i czynniki ją nadwyrężające, które czekają na nas w terenie. Prościej jest też wymienić czy naprawić części, właśnie ze względu na ułatwiony do nich dostęp. Tak popularne ostatnimi laty crossovery różnią się przede wszystkim zastosowaniem w nich tzw., unibody. Czyli konstrukcji samonośnej, która jest fabrycznie połączona z nadwoziem, silnikiem i pozostałymi elementami zawieszenia. Jest tak skonstruowana, żeby w razie wypadku chronić pasażerów dzięki strefie kontrolowanego zgniotu, jest lżejsza przez co ogranicza spalanie paliwa.
Samochody osadzone na ramie sprawdzające się idealnie w wymagających warunkach z dala od miasta, będą sprawiały, że jazda nimi po utwardzonej nawierzchni nie będzie tak komfortowa jakbyśmy tego oczekiwali, spalanie i emisja CO2 wzrośnie. Rama to oczywiście nie jedyna różnica w budowie typowo terenowych aut. Pod uwagę trzeba wziąć parametry terenowe takie jak kąt natarcia, kąt zejścia czy prześwit. Dochodzi do tego posiadanie reduktora, blokady dyferencjału, napędu na 4 koła czy odpowiedniego ogumienia. Ale miało być o samochodach dostępnych i cieszących się największą popularnością wśród miłośników off roadu.
Skupmy się na klasykach gatunku.
Na pierwszy rzut, Jeep Wrangler. Amerykański samochód produkowany od 1986 roku, który jest następcą Willys’a, samochodu terenowego wykorzystywanego przez siły alianckie w trakcie II Wojny Światowej. Wranglery były produkowane w 3 generacjach, YJ do 1995 roku, TJ do 2006, oraz JK, który jest produkowany do chwili obecnej. Początkowo produkowane tylko z silnikami benzynowymi. W 2003 roku do produkcji wszedł Rubicon, który stworzony został do pokonywania jeszcze trudniejszego terenu. Wyposażony w tarczowe hamulce osi tylnej, mocniejsze przełożenie reduktora, blokady mostów i 16 calowe obręcze kół. W 2006 zaprezentowano przedłużoną wersję Unlimited, LJ, która zapewniała miejsce dla pasażerów drugiego rzędu oraz więcej przestrzeni bagażowej. Od roku 2007 silniki benzynowe o pojemności 2,4 oraz 4,0 L zostały wyparte przez diesla o pojemności 3,8 L i mocy 200 KM.
Małą rewolucją nazywa się wprowadzenie wersji czterodrzwiowej oraz ewolucja od zawieszenia na resorach piórowych i amortyzatorach, wykorzystanych we Wranglerach YJ, do konstrukcji opartej na wahaczach i sprężynach z amortyzatorami. Za jego największą wadę uważa się wysokie spalanie. W maju 2013 roku wyprodukowano milionowy egzemplarz.
W drugiej części „Jeśli off road to tylko na ramie” przedstawiamy m. in. Mercedesa klasy G. Sprawdź to!
W ADAMOT sp. z o.o. wspiera pracę działu marketingu. Buduje relacje z klientami przy pomocy portali społecznościowych. Dba o jakość naszych tekstów, pod względem merytorycznym i językowym. Pasjonatka fotografii, dzięki niej fotorelacje z wydarzeń są takie interesujące.